sobota, 23 kwietnia 2011

Po co sadzić...

Pomijając aktualne ceny tytoniu, a dokładniej olbrzymiej akcyzy nałożonej przez rząd na wyroby tytoniowe warto się zastanowić na sadzenie tytoniu ze względów zdrowotnych. Nie twierdze, że palenie własnego tytoniu jest zdrowe - inhalowanie jakimkolwiek rodzajem dymu, niezależnie czy pochodzi on z kartki papieru, papierosa czy czegoś innego jest dla płuc i całego organizmu szkodliwe, jednak chciałbym pokazać tu fragment bardzo ciekawego artykułu ze strony wolnemedia.net

„DOBRZE ZNANY PIENIACZ” ZE LWOWA
Najbardziej kontrowersyjnym zestawem tajnych dokumentów dotyczących Polski może być ten dotyczący doktora Jana Beffingera.
Na początku 1953 r. prezesi największych amerykańskich i brytyjskich koncernów tytoniowych oraz czołowi onkolodzy na całym świecie dostali na swoje biurka niespodziewane przesyłki z Kenii. W kopertach były egzemplarze dokumentu dotyczące teorii Jana Beffingera. Autor, znany już wtedy na świecie autorytet w przedmiocie fermentacji tytoniu, pisał dlaczego w Polsce i innych krajach za Żelazną Kurtyna było trzy razy mniej wypadków raka płuc niż w Anglii czy w USA. Przyczyna mogła leżeć w metodzie fermentacji tytoniu. Mianowicie pod koniec XIX w. skonstruowano w USA maszynę do podsuszenia tytoniu. Po zakupie od rolników, producenci amerykańscy podsuszali dodatkowo tytoń. Chodzi o „pasteryzację”, która ujednolicała kolor i smak tytoniu. Zabijała ona zwłaszcza bakterie, które później mogły powodować pleśń, czynnik ważny przy morskim transporcie do Europy. Przy okazji takie dosuszanie zmniejszało wagowo tytoń o zaledwie o 2% podczas kiedy naturalna fermentacja powodowała ubytek kilkunastu procent wagi. To przekładało się na miliony dolarów rocznie zaoszczędzonego surowca. Jednak pasteryzacja zabijała enzymy w liściu na początku procesu produkcji, przez co nie mogła już nastąpić fermentacja. Uniemożliwienie naturalnej fermentacji tytoniu powodowało zachowanie w liściu wielu szkodliwych składników, także powodowało kwaśne środowisko dymu
papierosowego z produktów zachodnich. Taki dym był zdecydowanie bardziej agresywny w płucach. Polsce i w niektórych krajach Bloku Wschodniego używano przez stulecia tradycyjnej metody suszenia liści. Liście po prostu suszono na powietrzu przez długi czas, a później tytoń był jeszcze składowany (zawinięty) w taki sposób, że sam się podgrzewał. W ten sposób w liściu następowała długotrwała fermentacja. Była to metoda jaką zaobserwował Kolumb podczas swojej pierwszej wizyty w Ameryce, czego przez stulecia nie rozumiano. Naturalna fermentacja tytoniu jest sztuka równa produkcji dobrego koniaku. Fermentacja rozkładała rożne związki węgla w liściu, powodując później zasadowe środowisko dymu papierosowego i usuwając rakotwórcze składniki jakie przedostają się do dymu. Wg Beffingera, naturalna fermentacja potrafi zredukować, a nawet całkowicie wyeliminować, naturalnie występujące w liściu cukry, które przyczyniają się do rakotwórczości dymu. PM przyznaje się obecnie na swojej stronie internetowej do dodawania cukrów do papierosów.
To właśnie dym papierosów produkowanych z naturalnie suszonych liści powodował trzy razy mniej przypadków raka płuc w Polsce niż w USA, czy też w krajach zachodnich. Inaczej mówiąc, dawne Sporty, choć śmierdziały, to i tak były o wiele mniej szkodliwe niż pachnące zachodnie Marlboro. Konkluzja autora w dokumencie z 1953 r. była nieprzyjemna dla prezesów koncernów tytoniowych, a mianowicie ich metoda produkcji była bardziej szkodliwa i że w celu ochrony zdrowia klientów (obowiązek prawny) należało zrewolucjonizować cały istniejący przemysł od podstaw, powracając do kosztownej, naturalnej fermentacji liści. To oznaczało miliony dolarów strat rocznie.
Dr Beffinger miał podstawy dla wysunięcia swojej teorii. Posiadał on własne laboratorium badań dymu tytoniowego w Kenii, a fermentacją tytoniu zajmował się od lat dwudziestych. Karierę zaczął jako młody technik w Polskim Monopolu Tytoniowym. Przed wojną pracował we Francji, Niemczech i we Włoszech. Doktorat zdobył na Politechnice Lwowskiej. W l. trzydziestych opracował metodę przyspieszonej fermentacji tytoniu polegającą na kontroli temperatury i wilgotności tytoniu w komorach fermentacyjnych. Dzięki temu pełną fermentację można było wymusić w przeciągu tygodnia, zamiast miesięcy. Dr Beffinger posiadał kilka patentów na świecie na komory do przyspieszonej fermentacji. W czasie wojny był krótko w armii brytyjskiej na Cyprze, co sugeruje jego powiązania w wywiadem. Po wojnie uzyskał obywatelstwo brytyjskie i poświęcił się badaniom fermentacji tytoniu.
Taki obrót spraw był nie na rękę inwestorom tytoniowym. Podczas kiedy dr Beffinger, sam palący, wydawał własne pieniądze na promocje zdrowia palaczy, koncerny tytoniowe wydawały po cichu nie mniejsze pieniądze na wyciszanie niewygodnego tematu. W latach sześćdziesiątych, po dalszych badaniach naukowych, wydał raport gdzie stwierdzał wręcz: „Pełna enzymatyczna fermentacja liścia tytoniu (…) jest naturalną metodą utrzymania jego dymu wolnego od aktywności rakotwórczej”.
Dr Beffinger pojawił się w 1963 r. na kongresie producentów tytoniu w ówczesnej kolonii brytyjskiej Południowej Rodezji (dzisiejsze Zimbabwe). Po sześciu dniach sielankowej atmosfery, ostatniego dnia wywołał skandal. Ogłosił zebranym swoją teorię o szkodliwości zachodnich metod produkcji tytoniu. Próby wyciszenia go wywołały światowy rozgłos i zainteresowanie prasy w wielu krajach. Ostatni raport dr Beffingera, poparty najnowszymi badaniami, pochodził z r. 1970. Podobne zainteresowanie świata odnośnie związków naturalnej fermentacji z rakiem płuc dr Beffinger wzbudził na kongresie naukowym w Wiedniu w 1966 r. Raport szwajcarskiego oddziału PM oznaczony „Poufne” informował kierownictwo firmy w Nowym Jorku jak to udało się go szybko wyciszyć, temat dyskusji zmienić, a wszystkie wywiady dla prasy austriackiej skutecznie zablokować. Dr Beffinger promujący swoje teorie zdrowia określony jest w tym dokumencie jako „dobrze znany pieniacz”.
Dr Beffinger był człowiekiem zamożnym. Badania prowadził na koszt własny, początkowo w Kenii, później na Wyspach Kanaryjskich i przez dwie dekady wydał pół miliona dolarów na promocję swojej teorii w świecie naukowym i wśród kierowników koncernów tytoniowych. Korespondował ze światem naukowym na całym świecie, gdzie zdobył uznanie. Temat przyczyn raka płuc, a zwłaszcza jego teoria zależności kwasowości / agresywności dymu od pełnej naturalnej fermentacji, był popularny w prasie w do początku lat siedemdziesiątych.
Tutaj warto zauważyć, że kwestia enzymów i fermentacji nie kończy się na tytoniu. Analogicznie, podobna sytuacja prawdopodobnie występuje w żywności. Powód dla jakiego mleko w kartonie jest w stanie wytrzymać tak długo na półce sklepowej, poddane rożnym zmiennym temperaturom otoczenia, leży właśnie w technologii. Jest ono przetwarzane w taki sposób, że enzymy są zabijane na samym początku procesu, wobec czego fermentacja (kwaśnienie) mleka nie może już później nastąpić. Mleko takie nie kwaśnieje, a od razu gnije. Jeden procent zaoszczędzonej produkcji, jak wydłużenie żywotności na półce sklepowej oznacza wymierne profity dla producenta mleka. Dla konsumenta może oznaczać to coś gorszego. Mianowicie zabicie enzymów w mleku, czy w ogóle w żywności, powoduje że brak jest później naturalnych związków odżywczych, które z kolei powodują zachwianie balansu w organizmie ludzkim, a dalej powodowanie raka np. piersi. Zatem mleko takie może być wręcz rakotwórcze. Niska umieralność na raka w Japonii jest wiązana z dieta, której duża cześć stanowi właśnie żywność fermentowana.
PM i konkurencja znają co najmniej od r. 1965 r. metodę przyspieszonej fermentacji pozwalającą na eliminacje uzależniającej nikotyny z liścia. Żaden z producentów tytoniu na świecie nie zdecydował się do tej pory na wprowadzenie jej. Przeciwnie, dla powiększenia profitów opracowano w l. sześćdziesiątych w USA wspomniana metodę napęczniałego tytoniu.
Zapytany, PM odmówił podania czy środowisko dymu papierosów obecnie produkowanych przez nich w Polsce jest kwaśne, choć z powyższego tajnego planu „Teniers” wynika, że takim musi być. Z dobrze podpartych naukowo badań dr Beffingera wynika, że Polskę czeka prawdziwa eksplozja epidemii raka płuc w 10-30 lat po sprzedaży fabryk, czyli po powszechnej zmianie technologii na zachodnią. Zapytany przeze mnie szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych minister Kropiwnicki nie potrafił odpowiedzieć jaki wpływ na ilość chorób w Polsce będzie miała zmiana technologii tytoniowej na zachodnią. W badań dr Beffingera wynika, że jeżeli inwestycje PM i innych koncernów w Polsce w pełni się powiodą, to za trzy dekady przez palenie będzie uśmiercanych dziennie co najmniej 1000 osób.
Materiały nt. dr Beffingera i jego teorii fermentacji z nieznanego powodu urywają się na 1976 r. Prasa światowa nie powróciła więcej do niej.
  Mirosław Kulowski


Nie mogę zapewnić, że wszystko w powyższym artykule jest prawdą, ale na pewno skłania to do myślenia. W sklepie nie dostaniemy tytoniu fermentowanego naturalnym sposobem...  Poniżej bardzo ciekawy film o tym co znajduje się w papierosie który możemy dostać w każdym sklepie...

 
Tylko 50% w papierosie to tytoń. Chociaż gdy widzę popularne ostatnio ze względu na cenę "Viceroy'e" mam wrażenie, że 50% to tylko pobożne życzenie.

2 komentarze:

  1. A jak to dokładnie było z tym azbestem w filtrach w połowie lat XX w USA ?

    OdpowiedzUsuń
  2. http://reviews.ebay.com/Asbestos-Cigarette-Filter_W0QQugidZ10000000000897651

    po angielsku ;]

    OdpowiedzUsuń